środa, 6 listopada 2024

15 Samotność ???

Witajcie.


Dziękuję za to, że jesteście 😃

Nieustannie czuję się bardzo samotna...? To chyba będzie najlepsze określenie tego stanu. Z tyłu głowy cały czas pojawia mi sie myśl, że nie pasuję do otaczającego mnie świata. Nie umiem tego wyjaśnić, nigdy nie umiałam, ale to uczucie towarzyszy mi od bardzo wielu lat (chyba od kiedy sięgam pamięcią). Tekst na zdjeciu pod spodem w jakiejś części oddaje to, co praktycznie każdego dnia dzieje się w mojej głowie. Wybaczcie, że ten wpis będzie trochę depresyjny, ale w takim stanie obecnie jestem i nie chcę udawać, że jest inaczej. Myślałam ostatnio nad tym, że to wszystko trwa już tyle lat. Pierwszego bloga zaczęłam prowadzić gdy miałam 10 lat. Na pierwsze forum pro - ana trafiłam w wieku lat 13. Obecnie mam 24 lata. Kiedy ten czas minął...? Kiedy zleciało te co najmniej 14 lat...??? No kiedy?


Od pewnego czasu coraz częściej pojawia mi się w głowie myśl: „Czy ja naprawdę zamierzam to zjeść?" oraz "Będę silna - dla Any." Tak szczerze, to zaczyna mi to bardzo przypominać rok 2017 i 2018 oraz rok 2020 i 2021. Wtedy było tak jak teraz lub raczej teraz jest tak jak wtedy. Nie wiem tylko jeszcze z jakiego powodu oraz dlaczego tak jest. Wtedy miałam nasilone objawy zaburzeń odżywiania (AN). Teraz też najchętniej nie jadłabym zupełnie nic. Chyba chciałabym zniknąć. Schudnąć do 43 kg, bo dopiero wtedy będę miała prawo zasługiwać na cokolwiek dobrego. Wtedy będę mogła pozwolić sobie na szczęście. Obecnie na NIC, absolutnie na nic nie zasługuje. Nie mam na nic prawa. Muszę schudnąć. Dopiero wtedy będę mogła być szczęśliwa. Wtedy na to zasłużę. Obecnie jestem słaba. Ważę 49.5 kg. Jestem Nikim. Muszę się bardziej postarać. Nie tracić kontroli. Uda mi się. Musi. To mój cel. Wyznacznik. Obowiązek. 


• Śr. 06/11/24

2x kawa (600ml) 328
1/2 grahamka 101
Zupa jarzynowa (250ml) 222
1x baton zbożowy żurawina (25g) 97
Budyń owsiany (215g) 336
2x kr. chleb żytni (70g) 158
4x pl. wege pasztet z pomidorami (88g) 292
Suma:  1534 kcal 


Nienawidzę siebie w tej chwili. Wczoraj na terapii uznałam że to, ile ważę oraz jak wygladam jest wyznacznikiem w moim życiu. Nie mogę przytyć. Przeraża mnie to. Mogę ważyć (w ostateczności) tyle samo, co "wczoraj", albo najlepiej mniej. Jak widzę na wadze te choćby 100g więcej, to trafia mnie przysłowiowy "szlag". Wtedy przez cały dany dzień nie mam ochoty nawet patrzeć na jedzenie. I tak jest każdego ranka...

Pozdrawiam 🖤

wtorek, 5 listopada 2024

14 Wróciłam. Już na zawsze.

Witajcie. 


~ Moje marzenie ~

Nie było mnie tu prawie 6 miesięcy. Strasznie szybko ten czas leci. Przepraszam Was najmocniej za takie zawieszenie i zniknięcie bez słowa wyjaśnienia. Mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście. Ja wróciłam. Ponownie. Tym razem już na zawsze. Z mniejszymi lub większymi przerwami jestem od bardzo wielu lat. Nigdy nie zniknę. Zaraz nadrobię Wasze blogi moje drogie. Tęskniłam za Wami. Za tym miejscem. Ale może już nie będę się tak wzruszać i napisze o tym, co działo się w między czasie. 

Najważniejsze jest dla mnie to, że ważę teraz 49.5 kg. Już od pewnego czasu. Waga może i stoi w miejscu… Ale... W końcu jest 4 z przodu. Juupii !!! Nareszcie !!!


• Czerwiec •

Zakończyłam 1 semestr - Technika masażysty - z samymi 5. 

• Lipiec & Sierpień •

Wyjechałam nad morze z rodzicami i moja przyjaciółka D. Super minął mi ten wspolny czas. Po powrocie rozpoczęłam praktyki i jestem z siebie mega dumna. Po raz pierwszy wiem, co chcę w życiu robić i kim chcę być... Masażystką. Najlepszą w swojej dziedzinie. 


• Wrzesień & Październik •

Niestety zawiesiłam praktyki. Rozpoczęłam 2 semestr w szkole. Zdrowie trochę mi dokucza, lecz jestem dobrej myśli. W listopadzie rozpocznę leczenie. Mam Endometriozę. 

To takie przedstawienie wydarzeń w (bardzo) dużym skrócie. Kiedyś pewnie się o tym rozpisze, ale nie dziś. Jestem po terapi. 

• Dzisiaj •

Miałam dzisiaj bardzo trudną terapię. Najtrudniejszą ze wszystkich, jakie odbyłam do tej pory wraz z Panią D. 

W zeszłym tygodniu też nie była najłatwiejsza... I wspominam tylko noc po niej...

29/10/24
Godz. 23.46

Jestem tylko problemem.
A nie osobą z uczuciami.
Nie mam prawa okazywać, czuć, ani przeżywać emocji. 
Nikogo to nie obchodzi. 
Mam nie przeszkadzać. 
Mam nie psuć komuś humoru. 
Mam dać spokój i sobie pójść.
Mam zamilknąć, bo ktoś nie chce mnie słuchać, bo to co czuję i myślę jest nudne. 
Jestem nikim jako osoba. 
Może mi być smutno i nie ma nikogo, kto chciałby mnie wysłuchać. 
Mogę płakać i nikt nie przyjdzie.
Zamiast tego usłysze, że "czemu jestem smutna, powinnam się cieszyć". 
Dowiem się że mam nie psuć innym nastroju i sobie pójść. 
Wrócić jak przejdzie. 
Zajebiscie kurwa. 
Najlepiej to powinnam przestać istnieć, skoro "mogłabym nie istnieć".
Po co mnie pytać o zdanie skoro i tak nie ma ono znaczenia. 
Moje zdanie/wypowiedź nie jest nawet wysłuchiwane do końca. 
Mogę usłyszeć tylko, że "kogoś to nie obchodzi". 
Mogę powiedzieć, że czyjeś słowa sprawiły mi przykrość, i nigdy nie usłyszę słowa przepraszam.  
Zamiast tego usłyszę że przesadzam i wymyślam. 
Acha. Czyli moje uczucia to wymysł bez znaczenia. Zajebiscie. 
Nie zasługuje na to by być szczęśliwa. 
Nie zasługuje na szacunek. 
Nie mam prawa czuć emocji. 

Jestem idiotka, która dalej na nadzieje.
Nie mam prawa nic czuć. 
Nie mam prawa nawet marzyć o tym, że zasługuje na coś lepszego. 

Jestem nikim. 
To nigdy się to nie zmieni. 

Powinnam zniknąć i przestać być problemem. 
Skoro światu i innym ludziom byłoby i jest lepiej beze mnie.

....

Mam prawo do bólu i cierpienia. Do nierealnego marzenia ze snu, który nigdy nie nie spelni. 

....

Mogę czuć tylko ból i smutek.
Głód i samotność. 

Muszę schudnąć. 
Chcę zniknąć. 

Może wtedy w końcu będę szczęśliwa.
.... .... ....

• NASZCZESCIE TAMTA NOC JUŻ MINĘŁA... •


Pn. 04/11/24

Kawa (300ml) 164
Mała kawa (150ml) 82
1x baton zbożowy żurawina (25g) 97
Marchewka baby (150g) 140
Indyk pieczony (150g) 185
Gnocchi kluseczki ziemniaczane (167g) 297
1/2 t. ryż biały długi Cenos (50g) 171
5/4 grahamka 253
Suma:  1395 kcal

• Wt. 05/11/24

Kawa (300ml) 164
1 torebka ryż biały długi Cenos (100g) 341
Brokuł (150g) 75
1x baton zbożowy żurawina (25g) 97
1x grahamka 202 
Suma:  879 kcal

Pozdrawiam 🖤

Odezwijcie się proszę. Dajcie znać, że jesteście. 
Neazi Loaz 

poniedziałek, 27 maja 2024

13 Męczący weekend w szkole.

Witajcie.


• WEEKEND •

Cały piątek się uczyłam, pisałam pracę o "Pierwszej pomocy w oparzeniach oraz odmrożeniach", więc niezbyt mogę coś ciekawego powiedzieć. W sobotę pobudka o 4.00, droga busem do szkoły i zajęcia od 8.00 do 15.00. Sporo się działo. Dużo masowałam. Zdobyłam nową wiedzę. Dostałam też 5 z wykonywania masażu izometrycznego uda. Po szkole byłam w galerii handlowej. Dostałam od rodziców bluzkę i krótkie spodenki. Obie rzeczy są prześliczne i założyłam je w niedzielę. Wstając o 5.00 byłam na maksa zaspana, mimo to od rana opracowywałam pracę o "Masażu Gorącą Czekoladą". Pojechałam do szkoły, gdzie przez dłuższy czas pisaliśmy mega długą i szczegółową notatkę o "Masażu Kosmetycznym Twarzy", który następnie wykonywaliśmy. Po zakończeniu nauki podjechałam kolejką na działkę i dołączyłam do rodziców. Ze zmęczenia zasnęłam na kanapie, a potem wróciliśmy do domu. Z okazji Dnia Mamy złożyłam jej życzenia i dałam storczyka. Bardzo się ucieszyła, więc mi też było miło. Mama poczęstowała mnie ciastem owocowym, które było przepyszne. Mus malinowy na kakaowym spodzie, a to wszystko polane musem z malin. 


• PONIEDZIAŁEK •

Wstałam o 5.30, wypiłam kawę i odprowadziłam tatę do garażu. Potem byłam na zastrzyku na stan zapalny w ręce i umówiłam się na kolejną wizytę u ortopedy. Po powrocie do domu wyjęłam rzeczy z szafy, przymierzyłam i schowałam wszystkie z powrotem. Były stanowczo za duże i dosłownie ze mnie spadały. Muszę kupić nowe ciuchy w moim obecnym rozmiarze. Potem ogarnęłam trochę pokój, uczyłam się do zaliczeń semestralnych i tym sposobem zrobiła się godzina 16.00. Jak ten czas szybko zapierdala. Potem wzięłam się za odkurzanie, bo znowu wszędzie "latało futerko" mojej kociczki. 


Waga:  - 1 kg

Wzrost: 163 cm

WYMIARY:  (27/05/24)

w. ramię p:  27 cm
w. ramię l:  27 cm
ramię p:  24 cm
ramię l:  24 cm
przed ramię p:  22 cm
przed ramię l:  22 cm
nadgarstek p:  14 cm
nadgarstek l:  14 cm

w. udo p:  51 cm  ( - 2 cm)
w. udo l:  51 cm  ( - 2 cm)
n.k. udo p:  37 cm  ( - 1 cm)
n.k. udo l:  37 cm  ( - 1 cm)
łydka p:  34 cm  ( - 0.5 cm)
łydka l:  34.5 cm  ( - 0.5 cm)
kostka p:  20 cm
kostka l:  20 cm

szyja:  31 cm 
ramiona:  97 cm
pod pachami:  82 cm
biust:  83 cm  ( - 1 cm)
pod biustem:  73 cm  ( - 1 cm)
talia:  67 cm  ( - 1 cm)
pępek:  76 cm  ( - 3 cm)
biodra:  88 cm  ( - 1 cm)


• Pt. 24/05/24

2x Kawa 130
4x Wafer Ryżowy Sonko (20g) 74
Suma: 204 kcal

• Sb. 25/05/24

Kawa 65
3x Parówka z kurczaka (67.5g) 165
Hajduki wędzone (100g) 255
1x Gulliver Trio Chocolate (90 ml) 332
Zupa warzywna (250ml) 280
1x Grahamka 202
Suma: 1299 kcal

• Nd. 26/05/24

Kawa 65
1x Parówka z szynki (33g) 115
2x Ciasto Owocowe (240g) 490
Kajzerka 178
Suma: 848 kcal

• Pn. 27/05/24

2x Kawa 130
Mleko 3.5% Pilos (250ml) 158
Podusiaki czekoladowe (40g) 183
1.5x Ciasto Owocowe (180g) 368
Suma: 839 kcal

Pozdrawiam 🖤

czwartek, 23 maja 2024

12 Nie tak miało być.

Witajcie.


15.00

Wstałam jak zwykle rano i już wiedziałam, że dzisiejszy dzień będzie dla mnie jednym z mniej przyjemnych. "Umierałam" z bólu i było mi niedobrze od momentu, gdy tylko otworzyłam oczy. Ale wstać i tak musiałam. Miałam pojechać dzisiaj jak co czwartek na zajęcia do szkoły, ale z powodu okresu nie byłam w stanie tego wykonać. Zostałam więc w domu. Moi rodzice mieli być do późna na działce, ale ten plan też uległ zmianie i po 16.00 wrócili do domu. Jeszcze na obiad była pizza ~ nie miałam jak się wymigać ~ więc musiałam zjeść. No i tym oto sposobem mój bilans poszedł się jebać. Masakra. Już sobie postanowiłam, że jutro zjem jak naj mniej. Najchętniej zrobiłabym głodówkę, ale nie wiem, co z tego wyniknie. Pytanie, czy rodzice pojadą na działkę, czy nie. Jak pojadą ~ uda mi się zrobić głodówkę. Jak wrócą wcześniej ~ nic z tego. 


• Cz. 23/05/24

Kawa 65
Kogut Kazimierski (60g) 225
Mleko 3.5% Pilos (250ml) 158
Kakao (20g) 63
5/8 Pizza 4 sery 890
Suma: 1401 kcal

~ MASAKRA ~ 
~ TRAGEDIA ~
~ PORAŻKA ~

~ NIENAWIDZĘ SIEBIE ~
~ JESTEM GRUBA ~

17.00

Na dodatek nie mam jak poćwiczyć, bo ciągle ktoś jest w domu. Nie mam też środków na przeczyszczenie ~ wczoraj mi się skończyły ~. Kupię nowe opakowanie dopiero jutro rano, jak dostanę pieniążki. Normalnie masakra na całej linii. Dzisiejszy dzień to całkowita pomyłka. 

Nie tak to wszystko miało być do cholery!
Absolutnie nie tak!!!


18.00

Jutro idę do dentysty i po raz pierwszy w życiu będą mi czymś czyścić oraz wybielać zęby. Jestem bardzo ciekawa efektu końcowego. Natomiast w weekend mam zajęcia w szkole na które zamierzam pojechać ~ w przeciwieństwie do dzisiaj~. Będę musiała oddać pracę na zaliczenie, a jestem w trakcie jej pisania. Jutro muszę ją skończyć już na tip top.

19.00

Żałuję, że zjadłam te pizzę. Że ją w ogóle wzięłam do ust. Bardzo żałuję, ale czasu już nie cofnę. Teraz jest mi tak bardzo niedobrze. Jestem stanowczo przejedzona. Mam dosyć tego, jak słaba jestem. Nienawidzę siebie. 


21.00

Znowu dopadła mnie depresja. Pomimo leków kolejny wieczór chce mi się płakać. ~ Miałam tutaj tego nie pisać, ale mam już dość tej pieprzonej samotności. ~ Czy w domu, czy w szkole, to bez znaczenia. Ja nigdzie nie pasuję. Nigdy nie pasowałam. Ciagle tylko udaję. Uśmiecham się, choć wewnątrz czuję tylko smutek, pustkę i samotność. Nawet już nie mam siły ani chęci, by się z tego wyrwać. Jedynie moja terapeutka o tym wie. Teraz również Wy. Czasami się zastanawiam czy znaczę coś dla osób, które mnie otaczają. Zazwyczaj po prostu jestem, ale tak jakby mnie nie było. ~ Musi być dobrze, bo jakim cudem mogłoby coś być nie tak. ~ Podobno mam w życiu wszystko, czego zapragnę. Tak przynajmniej twierdzą moi rodzice. Mam rzeczy materialne. To prawda. Jednak psychicznie i emocjonalnie odczuwam tylko pustkę. Otoczenie zauważa mnie tylko wtedy, gdy jestem im potrzebna, by coś zrobić. Nie mam z kim zamienić "durnego" słowa. Nie mam do kogo zadzwonić. Jedynie na terapii u Pani D ten jeden raz w tygodniu mówię o tym, co czuję. Przez te 45 minut. ONA mnie słucha. Nie ocenia. Nie krytykuje. Nie krzyczy. PO PROSTU JEST. Ten jeden raz, na który czekam co tydzień. 

Pozdrawiam 🖤

środa, 22 maja 2024

11 Spokojniejszy czas. Schudłam 30 kg.

Witajcie.


WTOREK

Wstałam o 5.30, zrobiłam kawę z ekspresu i poszłam odprowadzić tatę do garażu. Koło południa pojechałam busem na terapię do Pani D i jestem bardzo zadowolona z przebiegu sesji. Później wróciłam do domu, uczyłam się anatomii i szukałam informacji do pracy o pierwszej pomocy w oparzeniach oraz odmrożeniach. Po południu obejrzałam jakiś film w telewizji, umyłam się i poszłam spać. Moich rodziców cały dzień nie było w domu, bo siedzą ostatnio dużo na działce. Muszę powiedzieć, że się z tego cieszę, bo przynajmniej mam chwilę spokoju od bardzo wielu komentarzy których nie chce mi się słuchać, bo są dla mnie przykre. Zwłaszcza tych, które często słyszę od mojej mamy. Teraz bez tego czuję się lepiej psychicznie. 

Miałam pójść dzisiaj do ginekologa, ale praktycznie tuż przed wizytą okazało się, że muszę ją przełożyć. ~ Dostałam okresu, aż o tydzień za wcześnie !?!? ~ Nie ogarniam o co chodzi mojemu organizmowi ostatnio. Więc pójdę na wizytę albo 04/06 albo 11/06/24. Oby tym razem już nic nie wypadło. To miała być moja pierwsza w życiu wizyta u tego lekarza, a zaraz będę miała 24 lata...


ŚRODA

Dziś również wstałam o 5.30 i odprowadziłam tatę zanim pojechał do pracy. Wróciłam do domu i mama wyciągnęła mnie do sklepu. Byłyśmy w Rossmann po dezadorant i tampony dla mnie oraz jakieś jeszcze rzeczy dla mamy. Później w Biedronce po dwie zgrzewki różnej wody ~ Cisowianka Perlage dla rodziców oraz niegazowana Nałęczowianka dla mnie ~. Jeszcze coś na obiad dla nich, drobiazgi do domu i na działkę. Kupiłam też książkę ~ zdjęcie poniżej ~. Jak ją przeczytam, to napiszę co o niej sądzę, ale zapowiada się interesująco. Poza tym ciąg dalszy nauki. 

Zamierzam jeszcze trochę poćwiczyć, choć będzie to dość trudne, bo jest mi niedobrze z bólu. Ale mam tak bardzo dosyć wyglądu swojego brzucha, że nie mogę na niego patrzeć i muszę coś z tym zrobić ~ dlatego robię brzuszki ~. Z dobrych rzeczy mogę powiedzieć, że po raz pierwszy od wielu lat chodzę ~ w tym roku ~ w bluzkach na ramiączkach i krótkich spodenkach. 


Książka, którą dziś kupiłam


Za kilka lat dalej chcę pamiętać, że udało mi się schudnąć 30 kg.


Obecna waga ~ poniedziałek ~

• Wt. 21/05/24

Kawa 65
1/2 Princessa Zebra (20g) 112
1x Baton Mars (51g) 226
Świeże tortellini z prosciutto (125g) 375
Cieciorka (60g) 98
Suma: 876 kcal

• Śr. 22/05/24 ~ edit ~

2x Kawa 130
Kogut Kazimierski (60g) 225
Mleko 3.5% Pilos (250ml) 158
Kakao (20g) 63
Makaron ryżowy (80g) 280
Cieciorka (60g) 98
2x Wafer Ryżowy Sonko (10g) 37
Suma: 991 kcal

Pozdrawiam 🖤

poniedziałek, 20 maja 2024

10 Co u mnie? Bilanse z ostatnich dni

Witajcie.


WTOREK ~ PIĄTEK

Miałam w tym tygodniu bardzo dużo nauki. We wtorek byłam na terapii u Pani D i muszę przyznać, że było całkiem w porządku. Praktycznie każdego ranka wstaję o 5.30 i zaczynam dzień od kawy. To już chyba taki mój zwyczaj. Ostatnio w relacjach między mną a rodzicami jest różnie. Możemy być w tej samej przestrzeni, ale praktycznie nie rozmawiamy. Z tatą mam lepszy kontakt niż z mamą. Z nią głównie działamy na siebie, jak czerwona plachta na byka. Jak już się do mnie w ogóle odzywa, to tylko po to, że potrzebuje, bym coś zrobiła. Bez żadnego proszę, dziękuję. Nic dosłownie. Mogę zrobić wszystko co miałam, a i tak powie, że nie zrobiłam nic. Że tylko siedzę i nic nie robię. Że mogłabym w końcu coś zrobić. Nie da jej się nic powiedzieć, bo wtedy muszę "się zamknąć i najlepiej nic do niej nie mówić". 

Ta sytuacja już od wielu lat wykańcza mnie psychicznie. Z dnia na dzień coraz bardziej.


Masaż gorącymi kamieniami bazaltowymi

WEEKEND 

W sobotę wstałam o 4.15 ~ jak co weekend ~ aby pojechać do szkoły. Mam zajęcia od rana do 15.15. Uczyliśmy się i wykonywaliśmy: Masaż gorącymi kamieniami bazaltowymi. Bardzo jest to ciekawe i przyjemne. Zarówno w odbiorze, jak i w samym wykonywaniu. Powrót do domu i jakieś ogarnianie, bo na następny dzień też szkoła. W niedzielę mam zajęcia od po 13.00 do 17.00. Rano jak co niedzielę niestety rodzinne śniadanie, stąd aż tyle kcal w bilansie, bo nie miałam się jak wymigać. Niestety. Ale lepsze to, niż zwracanie na siebie uwagi. Nie chcę by patrzono mi na ręce. Muszę jeszcze bardziej schudnąć, bo nie mogę na siebie patrzeć. 


PONIEDZIAŁEK

Zważyłam się dzisiaj i jestem pozytywnie zaskoczona. 
Dzisiaj:  51,5 kg ~ najniższa waga ~ przy wzroście 163 cm. 

Większość dnia minęła mi na sprzątaniu, ogarnianiu bałaganu i tony futra mojej kocicy. Teraz na wiosnę jest z tym masakra. Wszędzie tylko lata futerko, choćbym codziennie odkurzała. Ale kocham moją kotkę najbardziej na świecie. Nawet gdy się dzisiaj uczyłam, to przyszła i jak zawsze położyła się przy mnie i zaczęła mruczeć. 

• Wt. 14/05/24

2x Kawa 130
3x Polędwiczka z kurczaka (180g) 207
Muszelki Lubella (50g) 175
Suma: 512 kcal

400 brzuszków 


• Śr. 15/05/24

2x Kawa 130
Muszelki Lubella (50g) 175
Pesto bazyliowe (30g) 153
Cheddar Kostka Lidl (40g) 162
Suma: 620 kcal


• Cz. 16/05/24

Kawa 65
1x Placek tortilla (62g) 198
Rukola (100g) 28
Łosoś wędzony (41.5g) 81
Cheddar Kostka Lidl (40g) 162
Suma: 534 kcal


• Pt. 17/05/24

2x Kawa 130
1x Placek tortilla (62g) 198
Rukola (100g) 28
Łosoś wędzony (41.5g) 81
Cheddar Kostka Lidl (40g) 162
Suma: 599 kcal

100 brzuszków 


• Sb. 18/05/24

Kawa 65
Rolmlecz serek waniliowy (80g) 106
Makaron świderki (120g) 229
Sos pomidorowy 28
Jogurt Pilos brzoskwinia - marakuja (200g) 192
Łosoś wędzony (41.5g) 81
Suma: 701 kcal


• Nd. 19/05/24

Kawa 65
Jovi Duet jagoda - wiśnia (350g) 203
1x Placek tortilla (62g) 198
Rukola (100g) 28
Łosoś wędzony (41.5g) 81
Makaron ryżowy (50g) 175
Cieciorka (60g) 98
Suma: 848 kcal


• Pn. 20/05/24

2x Kawa 130
1/2 Princessa Zebra (20g) 112
Jovi Duet jagoda - wiśnia (350g) 203
Świeże tortellini z prosciutto (63g) 189
Cieciorka (60g) 98
Suma:  732 kcal


Pozdrawiam 🖤

poniedziałek, 13 maja 2024

9 Nowa ja. Nowa szkoła. Nowe życie.

Witajcie

Minęło prawie pół roku od mojego poprzedniego wpisu. Jak ten czas szybko leci. Mogłabym powiedzieć, że w ostatnim czasie z powodu ilości nauki, momentami mi umyka nawet nie wiem kiedy. Zaczęłam nową szkołę. Chcę zostać masażystą i po ukończeniu nauki pracować w tym zawodzie. 

Chyba po raz pierwszy w życiu ~ za chwilę będę miała 24 lata ~ wiem, kim chcę być. Masaż daje mi poczucie satysfakcji. Sprawia przyjemność, a na dodatek robię coś dobrego dla innych. Obecnie jestem dopiero na pierwszym semestrze, bo w lutym tego roku zaczęłam naukę. Jest to najlepsza decyzja całego mojego życia.  

Poprzedni kierunek szkoły ukończyłam w czerwcu 2023. Zdałam egzamin na 83% teoria oraz 93% praktyczny. Zdobyłam zawód florysty, ale totalnie nie jest i nigdy nie było to dla mnie. 

Jako przyszły technik masażysta mogę powiedzieć, że po raz pierwszy od wielu lat ~ naprawdę wielu ~ to co robię sprawia mi przyjemność. 

Przechodząc do tego, co u mnie poza szkołą, to muszę przyznać, że waga na ostatnie pół roku stanęła w miejscu i wacha się pomiędzy 52 kg, a 54 kg. Niemiłosiernie mnie to irytuje. Zwłaszcza wyglad mojego brzucha, więc podjęłam się wyzwania i robię brzuszki. 

Z bilansami na przestrzeni ostatnich miesięcy idzie mi całkiem dobrze. Czasem gdy się wkurzę, bo zjem coś bardziej niezdrowego ~ aby moja rodzina nie nabrała podejrzeń ~ zdarza mi się brać środki przeczyszczające. 

Ogółem moja rodzina jest dziwna. Raz mi mówią żebym już nic nie jadła, bo jeszcze przytyje. Zaś innym razem mówią, żebym coś zjadła, bo za bardzo schudnę. To jest powalone. 

2017 - 2018 rok: 54 kg

Potem upadłam...

Lipiec / Sierpień 2020 rok: 83 kg ~ najwyższa waga ~

Styczeń 2021 rok: 71 kg 

Sierpień / Wrzesień 2023 rok: 65 kg

Mam 163 cm wzrostu. 

Waga obecnie: pomiędzy 52 kg, a 54 kg.

Cel 0. ~ 53 kg

Cel 1. ~ 52 kg

Cel 2. ~ 51 kg 

Cel 3. ~ 50 kg 

Cel 4. ~ 49 kg 

Cel 5. ~ 48 kg

A potem się zobaczy co będzie dalej. Moim marzeniem jest, aby ważyć 43 kg. Sądzę jednak, że te pięć celów na początek, to najlepszy pomysł. 


Marzę o tym, by moje uda w końcu wzięły rozwód.

Bilans z dziś:

Kawa 65

Jovi Duet jagoda - wiśnia (350g) 203

Podusiaki czekoladowe (40g) 183

1x Polędwiczka z kurczaka (60g) 69

Ryż biały (50g) 175

1/2 Kajzerka 89

1x Jajko na twardo 98

1x Ogórek gruntowy 15

Suma:  897 kcal

Ostatnio jem około +/- 800 kcal na dzień. 

Pozdrawiam 🖤

wtorek, 19 grudnia 2023

8 Życie płynie swoim rytmem

Witajcie.


" Złudzenie realności "

Nie rozumiem. Nie wiem jak. 
Mam zrozumieć - co nie tak?
Rozczarowań wiecznych świat.
I poczucie ciągłych strat. 
Krzywdzę ludzi - tylko to.
Powoduje samo zło.
Wywołuje gniew i złość.
Innych ranię - mam już dość.
Chcę relacji. Wzajemności. 
Lecz uciekam w swe słabości. 
Nie chcę krzywdzić, tylko wznieść.
Bo nie umiem siebie znieść.
Niepotrzebna i samotna.
Wolę płakać w ciemnych kątach.
Będę silna - choć udaję.
W głowie wciąż walczę wytrwale.
W koło widać - maskę, chłód.
Lecz od środka wielki ból.
To co słyszę budzi lęk.
Nie ucieknę. Nie mam gdzie. 
Przerażenie niszczy mnie.
Nie chcę już w ogóle czuć. 
Krzyk ułudy - w smutku płacz.
Po co wierzyć - tracić czas?
Życie płynie - mija świat.
Nie powinnam więc nic chcieć. 
Niepotrzebna czuję się. 
To nie zmieni raczej się. 
Bo nadzieja niszczy mnie.
Po co marzyć i planować?
Nie powinnam wciąż próbować. 
Ludzi w koło ranię sobą.
Mogą krzywdzić mnie swą mową. 
Słowa ranią niczym nóż. 
Tną od środka - czynią ból.
Wciąż udaję. Łudzę się. 
Że coś w końcu zmieni się. 
~ Neazi Loaz ~
 

Bilans 18/12/23

Kawa 130
2x Bolinero Spaghetti Bolognese (460g) 370
Chleb p 65
Dżem (20g) 50
Zupa (250ml) 280

Suma: 895 kcal - ZA DUŻO -

Bilans 19/12/23

Bolinero Spaghetti Bolognese (230g) 185
Zupa (250ml) 280
7x kluska śląska 182 
Sos śmietanowy (150 g) 58
Kawa 130
3x chleb p 195
Serek z szynką (65g) 124

Suma: 1154 kcal  - MASAKRA - 

Pozdrawiam 🖤

poniedziałek, 18 grudnia 2023

7 Wróciłam. Nie poddaję się.

Witajcie.


Dawno mnie nie było...
Wiele się zmieniło...
Lecz wiem jedno...

2017 - 2018 rok: 54 kg

Potem upadłam...

Lipiec / Sierpień 2020 rok: 83 kg

Styczeń 2021 rok: 71 kg 

Sierpień / Wrzesień 2023 rok: 65 kg

Wstałam... 
Idę dalej...
Nie poddaję się...

Dziś ważę: 52 kg 
(Jest dzień: 18/12/2023 r.)

Wróciłam. Znowu jestem sobą...

Cel 1: 49 kg
Cel 2: 46 kg
Cel 3: 43 kg

...
Potem się zastanowię, co dalej. 


Pozdrawiam 🖤

poniedziałek, 23 stycznia 2023

6 Bywało lepiej - bywało gorzej

Witajcie.


Wstałam dzisiaj z uczuciem całkowitej niemocy. Chciałam zrobić wszystko, a nie mogłam zrobić zupełnie nic. Moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa, a przy każdej czynności było mi niedobrze. Nie mam pojęcia dlaczego. 

Opuściłam łóżko po szóstej  rano, choć marzyłam o jeszcze chwili snu. Ogarnęłam się, bo miałam pojechać na praktyki. Nic z tego z wcześniej wymienionych powodów nie wyszło. Szkoda, bo poza domem mogę nic nie jeść przez cały dzień. Nie ma wtedy nikogo kto patrzyłby mi na ręce. 

Więc zostałam w domu. Poprasowalam ciuchy, bo już było ich sporo w szafie. Poszłam do sklepu po drobiazgi do obiadu, a po powrocie naszło mnie na troszkę ćwiczeń. Zrobiłam 50 brzuszków, 20 przysiadów i 50 skrętoskłonów. Lepsze to niż nic. Przynajmniej na dobry początek. 

Potem z pracy wrócili rodzice i zjedliśmy obiad. Oczywiście wspólny obiad, bo jakże by inaczej. Potem postawiono na stole ciasto, znowu i nie było jak się wykręcić. Z kolacją podobnie i znowu ciasto. Nie lubię tego bardzo.

Uwielbiam dni w których wychodzę z domu rano i przez cały dzień mnie nie ma. Wracam późniejszym wieczorem i wtedy po całym dniu prawie lub nic nie jedzenia zjadam trochę obiadu w ramach kolacji. 

Po kilku latach przyzwyczaiłam się do tego, że bardzo często jem pierwszy posiłek nie wcześniej niż o 16.00, bo to wspólny obiad. Rano zazwyczaj pije tyło kawę. No chyba, że jesteśmy w gościach i jest wspólne śniadanie. Wtedy nie mogę nie jeść, bo wszyscy nabraliby podejrzeń. A tego bardzo nie chce. Już jakoś w 2017 roku patrzono mi przez pewien czas na ręce. Ważyłam wtedy 54 kg i otoczenie stwierdziło, że za szybko schudłam. W związku z tym teraz bardzo się pilnuję, by rodzina znowu nie uznała na podstawie jakiegoś zachowania, że się odchudzam. Nie chcę dawać im pretekstu do jakichkolwiek podejrzeń, bo wtedy to właśnie przez ich patrzenie na moje ręce przytyłam. Nienawidziłam wtedy zarówno siebie jak i tego, że najpierw mówiono mi, że zaczynam za mało ważyć (mimo, że wagę miałam w dolnej granicy normy dla mojego wzrostu). A potem po okresie, gdy mnie pilnowali i sprowadzili wagę do wyższej (wtedy dla odmiany mówili, że powinnam schudnąć). Ale przecież to oni kazali mi jeść.

Więc teraz za nic na świecie nie mogę im dać nawet sugestii do jakich kolwiek podejrzeń. Po prostu nie mogę. Za nic na świecie. Obiecałam to sobie samej. 









Pozdrawiam 🖤

niedziela, 22 stycznia 2023

5 W myślach trwam

Witajcie.

Człowiek może postąpić dziesięć ra­zy źle, po­tem raz dob­rze i ludzie z pow­ro­tem przyj­mują go do swoich serc. Ale jeśli postąpi od­wrot­nie: dziesięć ra­zy dob­rze, a po­tem raz źle, nikt już więcej mu nie zaufa. 


Zastanawiałam się dzisiaj nad tym, dlaczego w życiu popełniłam tyle błędów. 

Dlaczego zaufałam niewłaściwym ludziom?

Dlaczego na przestrzeni ostatnich kilku lat zniszczyłam samą siebie psychicznie?

Dlaczego katuję się codziennym zwatpieniem we własną przyszłość?




Odpowiedź na te pytania nie jest jednoznaczna. Wiem na pewno, że przeszłość i minione chwile wpłynęły na mnie. Na moje obecne życie oraz stosunek do siebie i świata. Często zastanawiam się "Co by było gdyby...?" Ale nigdy nie poznam odpowiedzi. 

Nauczyłam się cierpienia w samotności.
Zrozumiałam, że zaufanie innym ludziom jest ogromnym błędem. 
Nie umiem okazywać ani nazywać emocji.
Zawsze to emocje mnie niszczyły, więc teraz jestem oddzielona od nich grubym murem. 

Emocji nie ma.
Uczucia nie istnieją.
Jest tylko kamienna maska.
I pustka wewnątrz serca. 

Zawsze sobie to powtarzam, gdy zaczynam cokolwiek czuć. Nie chcę być słaba. Niech ludzie nie wiedzą, co może mnie zniszczyć. Niech nie rozumieją, jak bardzo ich słowa ranią.

To bez znaczenia. Całkowicie bez znaczenia.
Tak samo jak bez znaczenia jest moje życie.

Pozdrawiam 🖤

sobota, 21 stycznia 2023

4 Sobotnie thinspiracje

Witajcie.




Wstałam dzisiaj dość późno jak na mnie, bo dopiero po 10.00. Ach... Miły przywilej imieninowego dnia. Szkoda, że nie może tak być trochę częściej. 

Na śniadanie oczywiście nie zjadłam nic. Mogę powiedzieć, że nie jest to dla mnie nowością. Nie lubię śniadań. Nie wiem w sumie czemu, ale jest tak od kiedy pamiętam. 

Potem nadszedł czas na kawę i ciasta. Niestety nie mogłam się wymigać tym razem, bo nie miałam żadnej sposobności. Wściekła na siebie za to jestem bardzo, choć szczerze przyznawszy - ciasta były pyszne. Za dużo kalorii. O wiele za dużo. Teraz będę musiała sporo czasu stracić na pozbycie się ich skutków ubocznych. Jak ja to mówię, "Chwila przyjemności psuje to, o czym marzę". Czyli krótko mówiąc - moje odchudzanie i dietę. 

Marzę o szczupłej sylwetce. Zrobię wszystko, by być dumną i zadowoloną ze swojego wyglądu. By być lekką niczym motyl. 

Mam 163 cm wzrostu. 
Moim celem jest waga 45 kg...

Najwyższa waga w życiu (2020 rok) 83 kg

Dalsza część dnia minęła mi na obiedzie. Potem poszłam na cmentarz, zapaliłam znicze. Znowu mnie wzięło na wspomnienia. Tęsknię za moim dziadkiem. 

Po powrocie do domu wieczór minął już jakoś spokojniej. Kolacja i znowu kawałek ciasta. No cóż... Imieniny są raz w roku... 

Potem obejrzałam w telewizji film "Kobieta kot". Lubię go, a bardzo dawno nie oglądałam. Przynajmniej w tamtej chwili miałam wytchnienie od własnych myśli. 

Nieustannie obawiam się, że nie sprostam temu haosowi w mojej głowie. Ciągle nienawidzę siebie za to, jaka jestem. Mam ochotę stłuc wszystkie istniejące lustra, by nie musieć w nie patrzeć i czuć obrzydzenia do samej siebie. Tak, tak bardzo siebie nie cierpię, że aż chcę zniknąć. Ale to się zmieni, gdy schudnę. Gdy będę miała pięknie zarysowane obojczyki, rzebra i inne cudownie wyglądające kości. Gdy moje uda wreszcie nie będą siebie dotykały. Wtedy będę z siebie dumna. 








Sb. 21/01/23
Kawa 130
1x sernik (90g) 522
2x ciasto marchewkowe (160g) 522
2x gołąbek (300g) 392
Ziemniaki (80g) 70
Sos pomidorowy 28
Crostini con aglio (40g) 192
Kajzerka 178
Pasztet (45g) 112
Suma: 1841 kcal 

Stanowczo zbyt dużo. Grrr...






Pozdrawiam 🖤