czwartek, 23 maja 2024

12 Nie tak miało być.

Witajcie.


15.00

Wstałam jak zwykle rano i już wiedziałam, że dzisiejszy dzień będzie dla mnie jednym z mniej przyjemnych. "Umierałam" z bólu i było mi niedobrze od momentu, gdy tylko otworzyłam oczy. Ale wstać i tak musiałam. Miałam pojechać dzisiaj jak co czwartek na zajęcia do szkoły, ale z powodu okresu nie byłam w stanie tego wykonać. Zostałam więc w domu. Moi rodzice mieli być do późna na działce, ale ten plan też uległ zmianie i po 16.00 wrócili do domu. Jeszcze na obiad była pizza ~ nie miałam jak się wymigać ~ więc musiałam zjeść. No i tym oto sposobem mój bilans poszedł się jebać. Masakra. Już sobie postanowiłam, że jutro zjem jak naj mniej. Najchętniej zrobiłabym głodówkę, ale nie wiem, co z tego wyniknie. Pytanie, czy rodzice pojadą na działkę, czy nie. Jak pojadą ~ uda mi się zrobić głodówkę. Jak wrócą wcześniej ~ nic z tego. 


• Cz. 23/05/24

Kawa 65
Kogut Kazimierski (60g) 225
Mleko 3.5% Pilos (250ml) 158
Kakao (20g) 63
5/8 Pizza 4 sery 890
Suma: 1401 kcal

~ MASAKRA ~ 
~ TRAGEDIA ~
~ PORAŻKA ~

~ NIENAWIDZĘ SIEBIE ~
~ JESTEM GRUBA ~

17.00

Na dodatek nie mam jak poćwiczyć, bo ciągle ktoś jest w domu. Nie mam też środków na przeczyszczenie ~ wczoraj mi się skończyły ~. Kupię nowe opakowanie dopiero jutro rano, jak dostanę pieniążki. Normalnie masakra na całej linii. Dzisiejszy dzień to całkowita pomyłka. 

Nie tak to wszystko miało być do cholery!
Absolutnie nie tak!!!


18.00

Jutro idę do dentysty i po raz pierwszy w życiu będą mi czymś czyścić oraz wybielać zęby. Jestem bardzo ciekawa efektu końcowego. Natomiast w weekend mam zajęcia w szkole na które zamierzam pojechać ~ w przeciwieństwie do dzisiaj~. Będę musiała oddać pracę na zaliczenie, a jestem w trakcie jej pisania. Jutro muszę ją skończyć już na tip top.

19.00

Żałuję, że zjadłam te pizzę. Że ją w ogóle wzięłam do ust. Bardzo żałuję, ale czasu już nie cofnę. Teraz jest mi tak bardzo niedobrze. Jestem stanowczo przejedzona. Mam dosyć tego, jak słaba jestem. Nienawidzę siebie. 


21.00

Znowu dopadła mnie depresja. Pomimo leków kolejny wieczór chce mi się płakać. ~ Miałam tutaj tego nie pisać, ale mam już dość tej pieprzonej samotności. ~ Czy w domu, czy w szkole, to bez znaczenia. Ja nigdzie nie pasuję. Nigdy nie pasowałam. Ciagle tylko udaję. Uśmiecham się, choć wewnątrz czuję tylko smutek, pustkę i samotność. Nawet już nie mam siły ani chęci, by się z tego wyrwać. Jedynie moja terapeutka o tym wie. Teraz również Wy. Czasami się zastanawiam czy znaczę coś dla osób, które mnie otaczają. Zazwyczaj po prostu jestem, ale tak jakby mnie nie było. ~ Musi być dobrze, bo jakim cudem mogłoby coś być nie tak. ~ Podobno mam w życiu wszystko, czego zapragnę. Tak przynajmniej twierdzą moi rodzice. Mam rzeczy materialne. To prawda. Jednak psychicznie i emocjonalnie odczuwam tylko pustkę. Otoczenie zauważa mnie tylko wtedy, gdy jestem im potrzebna, by coś zrobić. Nie mam z kim zamienić "durnego" słowa. Nie mam do kogo zadzwonić. Jedynie na terapii u Pani D ten jeden raz w tygodniu mówię o tym, co czuję. Przez te 45 minut. ONA mnie słucha. Nie ocenia. Nie krytykuje. Nie krzyczy. PO PROSTU JEST. Ten jeden raz, na który czekam co tydzień. 

Pozdrawiam 🖤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz