• 15.00 •
Wstałam jak zwykle rano i już wiedziałam, że dzisiejszy dzień będzie dla mnie jednym z mniej przyjemnych. "Umierałam" z bólu i było mi niedobrze od momentu, gdy tylko otworzyłam oczy. Ale wstać i tak musiałam. Miałam pojechać dzisiaj jak co czwartek na zajęcia do szkoły, ale z powodu okresu nie byłam w stanie tego wykonać. Zostałam więc w domu. Moi rodzice mieli być do późna na działce, ale ten plan też uległ zmianie i po 16.00 wrócili do domu. Jeszcze na obiad była pizza ~ nie miałam jak się wymigać ~ więc musiałam zjeść. No i tym oto sposobem mój bilans poszedł się jebać. Masakra. Już sobie postanowiłam, że jutro zjem jak naj mniej. Najchętniej zrobiłabym głodówkę, ale nie wiem, co z tego wyniknie. Pytanie, czy rodzice pojadą na działkę, czy nie. Jak pojadą ~ uda mi się zrobić głodówkę. Jak wrócą wcześniej ~ nic z tego.
• Cz. 23/05/24
Kawa 65
Kogut Kazimierski (60g) 225
Mleko 3.5% Pilos (250ml) 158
Kakao (20g) 63
5/8 Pizza 4 sery 890
Suma: 1401 kcal
~ MASAKRA ~
~ TRAGEDIA ~
~ PORAŻKA ~
~ NIENAWIDZĘ SIEBIE ~
~ JESTEM GRUBA ~
• 17.00 •
Na dodatek nie mam jak poćwiczyć, bo ciągle ktoś jest w domu. Nie mam też środków na przeczyszczenie ~ wczoraj mi się skończyły ~. Kupię nowe opakowanie dopiero jutro rano, jak dostanę pieniążki. Normalnie masakra na całej linii. Dzisiejszy dzień to całkowita pomyłka.
Nie tak to wszystko miało być do cholery!
Absolutnie nie tak!!!
• 18.00 •
Jutro idę do dentysty i po raz pierwszy w życiu będą mi czymś czyścić oraz wybielać zęby. Jestem bardzo ciekawa efektu końcowego. Natomiast w weekend mam zajęcia w szkole na które zamierzam pojechać ~ w przeciwieństwie do dzisiaj~. Będę musiała oddać pracę na zaliczenie, a jestem w trakcie jej pisania. Jutro muszę ją skończyć już na tip top.
• 19.00 •
Żałuję, że zjadłam te pizzę. Że ją w ogóle wzięłam do ust. Bardzo żałuję, ale czasu już nie cofnę. Teraz jest mi tak bardzo niedobrze. Jestem stanowczo przejedzona. Mam dosyć tego, jak słaba jestem. Nienawidzę siebie.
• 21.00 •
Znowu dopadła mnie depresja. Pomimo leków kolejny wieczór chce mi się płakać. ~ Miałam tutaj tego nie pisać, ale mam już dość tej pieprzonej samotności. ~ Czy w domu, czy w szkole, to bez znaczenia. Ja nigdzie nie pasuję. Nigdy nie pasowałam. Ciagle tylko udaję. Uśmiecham się, choć wewnątrz czuję tylko smutek, pustkę i samotność. Nawet już nie mam siły ani chęci, by się z tego wyrwać. Jedynie moja terapeutka o tym wie. Teraz również Wy. Czasami się zastanawiam czy znaczę coś dla osób, które mnie otaczają. Zazwyczaj po prostu jestem, ale tak jakby mnie nie było. ~ Musi być dobrze, bo jakim cudem mogłoby coś być nie tak. ~ Podobno mam w życiu wszystko, czego zapragnę. Tak przynajmniej twierdzą moi rodzice. Mam rzeczy materialne. To prawda. Jednak psychicznie i emocjonalnie odczuwam tylko pustkę. Otoczenie zauważa mnie tylko wtedy, gdy jestem im potrzebna, by coś zrobić. Nie mam z kim zamienić "durnego" słowa. Nie mam do kogo zadzwonić. Jedynie na terapii u Pani D ten jeden raz w tygodniu mówię o tym, co czuję. Przez te 45 minut. ONA mnie słucha. Nie ocenia. Nie krytykuje. Nie krzyczy. PO PROSTU JEST. Ten jeden raz, na który czekam co tydzień.
Pozdrawiam 🖤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz