Witajcie.
Jestem wściekła na siebie.
Brak mi słów na to jak wyglądam.
Jestem gruba i nienawidzę siebie za to.
Z całego serca nienawidzę.
Co z tego, że ważę 67 kg, przy 163 cm wzrostu.
Wyglądam paskudnie.
Czuję się bezwartościowym śmieciem.
Ale zaczęłam to zmieniać.
Wracać do swojego sposobu życia.
Na razie zmieniłam psychikę?
Nie wiem jak to ująć. Tak bardzo mam dosyć siebie.
Pragnę wrócić już na zawsze.
Tym razem nie zniszczę wszystkiego.
Muszę być idealną wersją samej siebie.
Porażka nie wchodzi w rachubę.
Waga zawsze zbyt wysoka.
Kcal - wyznacznik sukcesów i porażek każdego dnia.
Kilogramy - im mniej, tym lepiej.
Perfekcjonizm w każdym calu.
Silna wola i nieustępliwość.
Motywacja i marzenia ponad wszystko.
Chude ciało i pięknie zarysowane kości.
To mój jedyny cel.
Jeszcze nie osiągnęłam spełnienia marzeń.
Nigdy się nie poddałam.
Zawsze wracałam.
Nigdy nie zniknęłam.
Zawsze w tym świecie będę.
Od 8 / 9 roku życia, aż po dziś dzień.
Po życia kres.
Jest to dla mnie wszystkim.
Powietrzem do oddychania.
Bez tego umrę.
Pozdrawiam 🖤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz